Barbie…

Zaciekawiona rozterkami życiowymi Barbary Millicent Roberts…. czyli oczywiście wszystkim znanej Barbie, postanowiłam wybrać się z moją córką Wiktorią do kina…Początkowo zrezygnowałyśmy z tego pomysłu, uznając, że zwiastuny nie zachęcają nas jednak do seansu, a przecież można będzie obejrzeć film później na jakiejś platformie…   Z czasem jednak zmieniłyśmy zdanie. Im dłużej film leciał w kinach i im więcej recenzji słyszałyśmy, tym bardziej chciałyśmy wyrobić sobie własną opinię o tej kasowej produkcji. W rezultacie, bardzo się cieszę, że jednak się zdecydowałyśmy.

Film okazał się być zupełnym przeciwieństwem tego, czego się początkowo spodziewałam. Barbie zderza się z problemami, o których nawet nie miała pojęcia, ze mogą istnieć. A są to problemy codziennego życia w naszym świecie. Gdy wydaje jej się, że jest w rozsypce, bo jej świat się zawala… okazuje się, że inni też mogą mieć problemy będąc obok nas… trzeba się tylko rozejrzeć, spojrzeć dalej, niż na czubek własnego nosa i dostrzec to.

Jest to film pełen emocji i przeżyć, które ukazane są na wielu płaszczyznach. To, że jednym się wydaje, że muszą cały czas walczyć o siebie i swoje marzenia, nie znaczy, że inni obok nie mają jeszcze trudniej w ciągłym udowadnianiu, że są wystarczająco dobrzy…

Bardzo podobało mi się więc to szerokie spojrzenie na walkę jednostki o swoje miejsce w świecie. Nie jest to absolutnie „różowy” film o perypetiach lalki… jeśli ktoś się takiego spodziewał, z pewnością będzie rozczarowany. Ten film porusza wiele problemów współczesnego świata, nie rezygnując przy tym z ukazania Barbie jako kochającej różowy kolor blondynki. Nie ukrywam, że bardzo ucieszyło mnie takie podejście twórców, gdyż sama wychowałam się na zabawie Barbie i nie broniłam tego też moim trzem córkom. Barbie, to Barbie… ma być, jaka jest… jednak w tym filmie, nie jest „tylko” lalką, a mądrą, empatyczną kobietą walczącą o lepszy świat nie tylko dla siebie i dziewczynek, które przez całe pokolenia bawiły się Nią…

Taka jest moja subiektywna ocena tego filmu… ciekawa jestem Waszej… :o)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *